Opowiadanko o Drao i Hermionie
Na
końcu zaciemnionego korytarza stała samotna postać, ubrana w typową
szatę. Blond włosy wyraźnie wybijały się z mroku, dzięki lekkim światłu
pochodni. Na jego piersi widniało to co jego dumą- znak Slytherinu.
Po kilku minutach słysząc kroki ruszył się z miejsca. Tak to ona. – Pomyślał.
Dziewczyna z długimi włosami biegła wprost na niego. Gdyby była kilka metrów przed nim, wykrzyknął:
-Hermiona!
- Zamknij się! Już o tym mówiliśmy! Tajemnica…
- Ale dlaczego chcesz to ukrywać, to co nasz wiąże?
- Głupi jesteś? Gdyby Harry, a co gorsza Ron się o tym dowiedział,
byłabym skończona. – Po tych słowach rzuciła mu się w na szyję.
- Nie dowiedzą się. Jestem tego pewien. – Odrzekł spokojnym głosem.
Usiedli pod ścianą i rozmawiali, do póki nie usłyszeli dźwięków, które znaczyły że obudzili się już pierwsi uczniowie.
- Musimy już iść. – Hermina zerwała się na proste nogi.
- Niestety, ale tak. Dzisiaj wieczorem?
- Tak jak zwykle. Do zobaczenia… Draco.
Hermina szybko odbiegła, po czym zrównała tępo, by nie zwracać na siebie uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz